czwartek, 30 grudnia 2010

# 23 Podsumowanie roku 2010 w sposób niezrozumiały.

Styczeń 2010 : W pierwsze godziny roku, leżąc z czyjąś głową wbitą pomiędzy kręgi kręgosłupa, mniej więcej o 10 rano. Nie dokręcając wody przygód wyciekały powoli kolejne płatki śniegu, dziwne incydenty, śmiechy, i łzy, ale szczęścia.
Luty 2010 : Rozgotowane w metalowym kubku myśli dopełniała chęć pozbycia się białego puchu zza okna. Posuwając po drewnianym blacie srebrzyste naczynie podniecenie rosło z każdym centymetrem zbliżania się długopisu do wyimaginowanej kartki papieru w celu odfajkowania ważnych dla mnie wtedy czynności.
Marzec 2010 : Przebijające się delikatne zielonkawe stworzenia, niosły ze sobą tę charakterystyczną woń wczesnej wiosny. Trzęsącymi się nogami rozkopywane twarde jak głaz zaspy. A czas zmian nadchodził...
Kwiecień 2010 : Siedziałem przy stole z jajkiem w ręce, rysowałem z precyzją i dokładnością wielkanocne wzory po czym włożyłem je do koszyka, posyłając z buziakiem do kościoła  to małe dziecko. W dalszym ciągu nie działo się nic godnego mojej i waszej uwagi.
Maj 2010 : Promienie słońca dobijały się oknami do domu, jakby chciały uciec. Impulsy były coraz mocniejsze.
Czerwiec 2010 : już na samym początku każdy przygotowywał się na nadejście tego dnia kiedy usłyszy się "koniec". I z uśmiechem na twarzy wróci do domu ze świadomością że jutro będzie mógł obudzić się kiedy tylko chce. Niestety jeszcze trzeba było poczekać na ten moment. Rozdarte myśli, stres i wściekłość z dnia na dzień była coraz silniejsza, skupienie rosło. Udało się.
Lipiec 2010 : Nadszedł ten moment w którym klikając "send" nie miałem jeszcze świadomości co stanie się za kilkanaście dni. wyjechałem do Krakowa, z resztą miło spędziłem tam czas, jak zawsze. Opisywane wcześniej odwiedziny w wyroczni nadeszły, kiedy odchodziłem nie wierzyłem że żyje. Czy życie może być tak zaskakująco piękne ?
Sierpień 2010 : Pierwszy telefon niosło ze sobą podniecenie i chęć przeżycia ów przygody z modelingiem. Uwolniłem demona, miksując relacje w moim nieświadomie skonstruowanym produkcie.
Wrzesień 2010 : Zlecenia, uczucia. i stało się - zacząłem. W życiu prywatnym zaszło wiele zmian, czasem nie koniecznie na lepsze.
Październik 2010 : Poczucie. Metamorfoza. Abstrakcja. Relacja. Uśmiech. Smutek. Złość, Radość i miliony innych.
Listopad 2010 : Dopieszczałem każdy kilometr życiowej taśmy filmowej. Czasami chęć ucieczki przed rzeczywistością była tak silna że wcześniej wspomniany metalowy kubek rozgrzany do czerwoności nie pozwalał odfajkować. Mówią że śmiech to zdrowie.
Grudzień 2010 : Wybuch, to nie do wiary. Zgniotłem tę wyimaginowaną kartkę. Czas zacząć żyć na prawdę.

1 komentarz: